Przemienienie i Sens


 Codzienne życie przypomina nieraz brnięcie przez długi tunel. Gdy spojrzeć w tył, ciemności. Gdy spojrzeć do przodu, też nic nie widać. To powoduje poczucie bezsensu i zagubienia. W takim stanie niektórzy ludzie marzą tylko o tym, aby doświadczany absurd jak najszybciej się skończył. Wegetacja z dnia na dzień staje się miażdżącym ciężarem, który coraz bardziej przytłacza, staje się nie do uniesienia i bezwzględnie obezwładnia.  


Niejednokrotnie doraźnym antidotum jest „zabijanie świadomości” poprzez zapędzony rytm życia, nieustanne obwinianie kogoś lub korzystanie z różnych używek, aby choć na chwilę zapomnieć o wewnętrznym udręczeniu. Ale nie jest to dobra droga, gdyż prowadzi do coraz większej pustki i „cierpień piekielnych”. Gdy szatan dostrzeże ludzką słabość, wykorzystuje istniejące udręczenie, aby jeszcze bardziej wtłaczać w serce złe uczucia, zaś do umysłu złe myśli.  

To wielka tragedia. „Kokon ciemności” nie jest bowiem całością rzeczywistości. To zaledwie mikroskopijna drobina wobec bezmiaru Boskiej Światłości, w której zanurzone jest każde ludzkie życie. „Diabelski absurd” nie jest ostatnim słowem istnienia. Gdyby tak było, uczestniczylibyśmy w jakimś bezgranicznie okrutnym spektaklu. Na szczęście najgłębszym opisem całego stworzenia jest określenie: „Boski Sens”. Ale cała trudność polega na tym, że pełny blask  sensu ujawnia się dopiero po przebrnięciu przez czarne chmury bezsensu.

Wielką pomocą w rozumieniu i przyjęciu tej prawdy jest przeżywane dzisiaj święto Przemienia Pańskiego. Jezus wziął ze sobą Piotra, Jakuba i Jana na górę Tabor i „tam przemienił się wobec nich. Jego odzienie stało się lśniąco białe, tak jak żaden wytwórca sukna na ziemi wybielić nie zdoła” (Por. Mk 9, 2-10). Co więcej, z obłoku odezwał się głos: „To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie”. To wydarzenie niesie w sobie potrójne przesłanie.

Przede wszystkim otrzymujemy wskazanie, aby największym autorytetem obdarzyć Jezusa Chrystusa. To On jest osobą, którą warto w pierwszym rzędzie słuchać. Ewangelia jest najdoskonalszym zapisem Chrystusowego słowa. Świat na różny sposób usiłuje wtłoczyć w człowieka swoje słowo. Gdy posłusznie zaufamy temu, co Bóg Ojciec na górze Tabor powiedział, będziemy mieli „bezcenny lek”, który uchroni przed wielorakimi „chorobami bezsensu”. Słuchanie Jezusa działa terapeutycznie. Nie znaczy to, że od razu jest wspaniale. Ciężkie zmagania pozostają, ale człowiek nie stacza się w opary bezsensu, lecz sukcesywnie ma w sobie coraz większe przekonanie, że „to wszystko ma sens”. Jezus sprawia, że w duszy człowieka „jasny i ciepły klimat” życia coraz bardziej dominuje wobec „ciemnych i zimnych chmur” śmierci. Dzięki temu nawet w najtrudniejszych sytuacjach, nadzieja zwycięża pokusę beznadziei czy wręcz rozpaczy.

Owocem słuchania Jezusa jest swoiste doświadczenie „Jezusa przemienionego” w zwykłej codzienności. Święto Przemienia jednoznacznie sugeruje, że ponad każdym doświadczeniem ciemności istnieje wyższy stan jasności. Mówiąc inaczej, w każdym miejscu i w każdej chwili Jezus nieustanie przychodzi jako Promieniująca Boskość, obecna na szczycie „wysokiej góry”. Jest to swoiste przenikanie doczesnego utrudzenia przez Wieczny Pokój i Szczęśliwość. Jezus „tu i teraz” przychodzi z darem pocieszenia, zwłaszcza wtedy, gdy  smutek, beznadzieja i poczucie bycia w sytuacji bez wyjścia mocno dają się we znaki.  Aby z tego pocieszenia skorzystać, w stanie ogołocenia trzeba zatrzymać się na modlitwie. Modlitwa pozwoli ujrzeć w sercu uszczęśliwiający blask Jezusa Przemienionego, nawet pośród największych tragedii.

Wreszcie Przemienienie Jezusa przypomina prawdę, że sensem naszego istnienia jest uczestniczenie w Wiecznej Światłości. Doczesne „ciemne absurdy” są tylko czymś przejściowym. Dlatego warto każdego dnia od nowa przypominać sobie, że po cierpieniach na ziemi czeka nas wieczna chwała w Niebie. W tej perspektywie obecne bezsensy zostaną ostatecznie w Chrystusie przemienione w wieczne wołanie. Jakie? Chcę żyć na wieki, bo to ma Sens…     

6 sierpnia 2015 (Mk 9, 2-10)