Oczekiwanie i miłość


Miłość to ufne oczekiwanie… Prawdziwie kochać, to nieustannie oczekiwać . Czas dzieli się wtedy na przygotowanie do spotkania z ukochaną osobą i na rozmyślanie nad tym, co w czasie spotkania się wydarzyło. Osoba kochana zajmuje centralne miejsce w tym wszystkim, co stanowi czasoprzestrzeń fizyczną i świat duchowy osoby kochającej. Jest to dążenie do pełni współobecności, która już nigdy się nie skończy. Zarazem serce podejmuje wysiłek, aby maksymalnie przenieść się z poziomu powierzchowności do obszaru, gdzie występują najgłębsze uczucia.

Istnieje ścisły związek pomiędzy sensem życia i miłosnym oczekiwaniem. Człowiek, który na nikogo nie czeka, pogrąża się w beznadziejnym absurdzie. Życie zamienia się w nieznośną wegetację, która nie ma żadnych perspektyw. Śmierć jawi się jako wyzwolenie z doświadczanej pustki i nudy. Sytuacja ulega diametralnej zmianie, gdy przed oczami staje ukochana twarz, w uszach rozbrzmiewa upragniony głos. W głębi duszy budzi się wówczas nadzieja, która otwiera wnętrze na zaistnienie tego, czego jeszcze nie ma, a co z pewnością się wydarzy. Wspomnienie poprzedniego wydarzenia aktywizuje wyobraźnię i mobilizuje wolę, aby jak najlepiej przygotować się na nowe bogactwo, które zaistnieje i przeniesie z dotychczasowego poziomu istnienia na jeszcze głębszy. Kolejne pytania znajdą poszukiwane odpowiedzi. Aktualne ciemności zamienią się w kojącą jasność.

Oczekiwanie może dotyczyć spotkania w sensie fizycznym. Na ziemi nie ma możliwości nieprzerwanego bycia razem. Dlatego osoby, które obdarzają się miłością, nawet mieszkając razem, wciąż wchodzą w stan oczekiwania, gdy ma miejsce czasowe rozstanie. Jest to dążenie do ideału, który nastąpi dopiero w wieczności, gdy bariera czasu i przestrzeni zostanie definitywnie przezwyciężona. 

Szczególnym doświadczeniem jest oczekiwanie na spotkanie w sensie duchowym. Chodzi tu o modlitwę w intencji ukochanej osoby. Nie jest możliwe, aby cały czas za kogoś się modlić. To powoduje niedosyt, który domaga się intensywnego spełnienia. Dlatego serce oczekuje, gdy wreszcie stanie przed Bogiem i zaniesie do Niego płomienne wołania w intencji ukochanej osoby. Pośród ogólnej pamięci pojawią się wtedy chwile, które naznaczone będą niejako nadzwyczajną świadomością współobecności, która przezwycięża fakt fizycznej obecności w różnych miejscach. Po zaistnieniu takiej modlitwy uaktywnione zostaną pokłady energii, która daje nowe siły do życia.

Wyjątkową radość daje poczucie realnego obdarowania miłością, czego gwarantem jest sam Chrystus. Chrystus sprawia, że oczekiwanie nie jest tylko odrealnionym marzeniem, ale jest realnym spotkaniem i doświadczeniem miłości. Aby ta duchowa prawda mogła w pełni owocować, konieczne jest, aby uprzednio jak najpełniej karmić się Chrystusem. „Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a krew moja jest prawdziwym napojem” (J 6, 51-58). Ta rzeczywistość ma miejsce w Eucharystii, w trakcie której Chrystus przychodzi pod postacią chleba i wina. Tu także obwiązuje ścisła relacja pomiędzy oczekiwaniem i miłością. Kto kocha Jezusa-Eucharystię, ten oczekuje na spotkanie z Nim. Msza Święta nie jest wtedy tylko koniecznym obowiązkiem, ale wydarzeniem, które jest oczekiwane ze względu na spotkanie Ukochanej Boskiej Osoby. Wcześniej występuje czas przygotowania, aby jak najpełniej przyjąć w siebie Wcieloną Miłość. Kto kocha Jezusa, nie wpada na Mszę Świętą stale zapędzony,  a nawet spóźniony. Jednocześnie przyjęta Komunia Święta staje się celem kontemplacji. Jest to miłosne zatrzymanie się nad zaistniałym wydarzeniem.  Dzięki temu Boska Świętość może pełniej przenikać całą duszę i ciało człowieka. Ważna jest dziękczynna kontemplacja bezpośrednio po przyjęciu Chrystusa Eucharystycznego i potem po całej Mszy Świętej.

Warto, aby coraz pełniej dostrzegać związek pomiędzy czekaniem, miłością i Eucharystią. Jezus najdoskonalej pomaga przeżywać miłość jako oczekiwanie. Jednocześnie, kto oczekuje na Chrystusa w Eucharystii, ten obficie nasyca się miłością Bożą i ludzką…   

16 sierpnia 2015 (J 6, 51-58)