Bezcenna czujność


 Jakże ważna w życiu jest czujność!… Zwykła jazda samochodem wymaga wzmożonej uwagi. Chwila dekoncentracji wystarczy, aby doszło do kolizji czy wręcz śmiertelnego wypadku. Uderzający jest fakt, że spokojnie upływający czas nagle zostaje przerwany przez dramatyczne zdarzenie. Czasami w ferworze zajęć, nawet dorosły człowiek wejdzie na ulicę prosto pod nadjeżdżający samochód, zapominając w zamyśleniu, że najpierw trzeba się zawsze rozejrzeć. Podobnie z różnymi formami codziennej aktywności w pracy lub w domu. Złe postawienie nogi lub położenie ręki może zapoczątkować  poważne komplikacje zdrowotne, a nawet trwałą utratę zdrowia.

Jeszcze bardziej sprawa nabiera powagi w odniesieniu do relacji międzyludzkich. Zwłaszcza w pewnych sytuacjach, wobec pewnych ludzi, trzeba uważać dosłownie na każde wypowiadane lub napisane słowo. Bywają przypadki, że na skutek jednego nieprawidłowo sformułowanego wyrazu w dokumencie ludzie ponoszą wielkie straty, tracą nawet majątki, bo spece od prawa przy pomocy subtelnych haczyków wykażą prawną słuszność tego, co tak naprawdę w oczach Boga jest wielką niesprawiedliwością.  Podobnie ze składanymi podpisami. Banalny podpis może po latach okazać się bezwzględnym wyrokiem na siebie i swoją najbliższą rodzinę. Wielką wagę ma to, z kim podejmujemy współpracę zawodową. Brak wychwycenia na początku pozornie drobnych niejasności z czasem może prowadzić do poważnych komplikacji. Na skutek nieuwagi, człowiek wikła się i wpada w diabelskie macki, które coraz bardziej zaciskają się, powodując utratę zdrowia, zniszczenie psychiki, a nawet poważne kłopoty z wymiarem sprawiedliwości.

Konieczność uwagi w związku z doczesnym życiem jest swoistym wprowadzeniem do czujności w powiązaniu z życiem wiecznym. Jezus powiedział wyraźnie: „Czuwajcie, bo nie wiecie, w którym dniu Pan wasz przyjdzie” (por. Mt 24, 42-51). Jest to ostrzeżenie przed sposobem życia, który zbudowany jest na iluzji: „Jestem panem, któremu nic nie grozi”. Pokusa ta dotyczy zwłaszcza osób, które: hołdują hedonistycznej zasadzie carpe diem,  mają poczucie całkowitej bezkarności, wierzą w moc posiadanych układów  i są przekonane o swej „kastowej wyższości” w społeczeństwie.  Konsekwencją takiej postawy jest praktyczna niewiara w Boga, zaniedbywanie podstawowych obowiązków i złe traktowanie innych ludzi. Nawet w małżeństwie może dojść do tego, że jedna osoba zachowuje się jak „pan i władca”, zaś druga jest sprowadzona do poziomu niewolnika, który zostaje pozbawiony szacunku i prawa do wyrażenia swego zdania.

Tak więc postawa czujności, zarówno w perspektywie doczesnej jak i wiecznej, to fundament dla każdego, kto nie chce generować zbędnych kłopotów i pragnie osiągnąć wieczne zbawienie. Warto uświadomić sobie dwa podstawowe wymiary niebezpieczeństw: gwałtowny atak i stopniowy proces. W pierwszym przypadku nieszczęście spada jak grom z jasnego nieba. W danej chwili już nic nie można zrobić, aby odkręcić zaistniałą sytuację. W tym kontekście bardzo ważne, aby mieć pewne wzorce reagowania w sytuacjach krytycznych. Wtedy choć nie wiemy, co konkretnie się wydarzy, to jednak i tak „jakoś” damy sobie radę dzięki wcześniej przygotowanym „ogólnym wytycznym”. Jednocześnie konieczna jest szczegółowa analiza na przyszłość wraz z konkretnymi wnioskami. Niestety nieraz dostajemy, bo opuściliśmy gardę i dostaliśmy wręcz na własne życzenie. Lepiej nie prowokować zła. W drugim przypadku ma miejsce stopniowy proces schodzenia z dobrej drogi, co finalnie  prowadzi do przepaści. Czujność tym razem polega na tym, aby odważnie przyznać się do problemu, błędu czy wręcz grzechu. Sensowna korekta wcześniejszych działań i nawrócenie serca pozwolą uniknąć zbliżającej się tragedii.

W każdej sytuacji rdzeniem czujności jest żywa pamięć o Bogu oraz wierne i roztropne podejmowanie otrzymanego powołania. Taka postawa w żaden sposób nie odrealnia. Wręcz przeciwnie, głęboka więź z Bogiem pozwala z należytą uwagą podejmować relacje z innymi ludźmi oraz pomaga w zwyczajnych codziennych czynnościach…   

27 sierpnia 2015 (Mt 24, 42-51)