Dobra i zła wola


Wola… może być dobra lub zła. Chodzi o duchowy stan w najgłębszych pokładach naszego istnienia. Pomimo wymieszania różnych przeżyć i treści, w głębi serca występuje pewne fundamentalne nastawienie.  Drugi człowiek jest obdarzany życzliwym wsparciem lub niszczącą niechęcią.

   Dobra wola wyraża się w serdecznej postawie: „Chcę dla Ciebie dobrze”. Jest to dobre nastawienie i dobra intencja. Celem podejmowanych decyzji i czynów jest obdarowanie miłością, która wspomoże w życiu, ułatwi coś i sprawi radość. Znakiem dobrej woli jest gotowość, aby zgodnie z sumieniem ofiarować jak największe dobro. Zła wola jest czymś radykalnie odmiennym. Jest to złośliwe: „Chcę dla ciebie źle”. U podstaw jest zła intencja. To może być całkiem oficjalna deklaracja wrogości. Ale najczęściej jest to postawa starannie zakamuflowana. Zła wola dąży do tego, aby uniemożliwić  zaistnienie dobra. Celem jest unieszczęśliwienie i skrzywdzenie. Zamiast dawania życia, na plan pierwszy wysuwa się tragiczny proces uśmiercania.

Egzystencjalny fakt dobrej woli i złej woli można jeszcze lepiej zrozumieć z pomocą fragmentu Ewangelii, gdzie Jezus mówi o sobie: „Ja jestem dobrym pasterzem” (por. J 10, 11-16). Tak właśnie możemy określić człowieka, który ma dobrą wolę. Jezus posiada ją w stopniu doskonałym. Największym potwierdzeniem Jego dobroci jest autentyczna gotowość do oddania życia. Jezus przelał swoją Najdroższą Krew, aby każdego człowieka obdarzyć wiecznym zbawieniem. Na wzór Boskiego Mistrza jesteśmy zaproszeni do dobrego "pasterzowania" w naszych relacjach. Jest to postawa serdecznej troski o powierzonego sobie człowieka; nawet w pojedynczej sytuacji. Zaprzeczeniem takiego sposobu bycia jest zachowanie ewangelicznego najemnika lub wilka, którzy wyraziście obrazują reakcje typowe dla złej woli. Tym razem dominuje zimna obojętność i zatroskanie tylko o siebie. Co więcej, drugi człowiek może być nawet uśmiercony i "pożarty", aby zaspokoić swą wolę. Zła wola karmi się złem, które wyrządza. 

A jakie są konsekwencje? Otóż dobra wola otwiera perspektywę wspólnego życia w coraz większej miłości. Istniejące różnice w postrzeganiu różnych spraw nie przeszkadzają w tym, aby stanowić jedno, we wzajemnej życzliwości i pokoju. Istnieje „głębokie my”. Dobra wola umożliwia wzajemne zrozumienie. Odmienne racje są analizowane i interpretowane w pozytywnym świetle. To otwiera na wymiar nadprzyrodzony. Znaczy to, ze dobra wola jest swoistym otwartym oknem, poprzez które wnika światło Ducha Świętego. Dzięki temu zrozumiałe staje się u drugiego to, co w danych realiach przekracza naturalne zdolności. Właśnie dzięki dobrej woli apostołowie byli w stanie ufnie przyjąć naukę Jezusa. Podobnie w każdym innym przypadku. Jeśli mamy dobrą wolę, otrzymamy Ducha Świętego, który pozwoli nam zrozumieć piękno i specyfikę Bożego działania w drugim człowieku. Pojmiemy sercem to, co najważniejsze.  

Zła wola powoduje, że nawet największe dobro jest interpretowane w złym świetle. To, co nie jest u drugiego „po mojej myśli”, jest w nim zakwestionowane, a nawet określone mianem zła. Najgorsze jest to, że zablokowane zostaje światło Ducha Świętego.  To był istotny problem z wrogami Jezusa w Ewangelii. Jest rzeczą jasną, że w tamtych realiach było rzeczą po ludzku bardzo trudną, aby przyjęli Jezusowe nauczanie. Ale nie to jest rdzeniem ich moralnej odpowiedzialności za niewiarę i zabójstwo. Byli odpowiedzialni, gdyż w sercu mieli złą wolę wobec Jezusa. To spowodowało zamknięcie się na Ducha Świętego. W rezultacie odrzucili Boże światło, jeszcze bardziej wchłaniając szatańskie podszepty, że Jezus jest bluźniercą. Wedle tej dynamiki, kto ma złą wolę, nie rozpozna w drugim Bożego działania. Nawet najbardziej ewidentne znaki obecności Ducha Świętego pozostaną niedostrzeżone na skutek zatwardziałości serca, nasączonego złą wolą. To wielka duchowa tragedia, gdy taka postawa prowadzi do duchowego zabijania, a nieraz nawet i fizycznego.

Niech dobra wola pomaga nam przyjmować Ducha Świętego i odkrywać Boże działanie w drugim człowieku…   

8 maja 2015 (J 10, 11-16)