Duchowe wsparcie


Jak wspierać drugiego człowieka? Można poprzez wspólne życie rodzinne lub działalność charytatywną. Można posługiwać różnymi darami w miejscu wspólnej modlitwy. Są to piękne formy dzielenia się dobrocią. Ale trzeba pamiętać, że ostatecznie wszelkie dobro nie jest konsekwencją "przestrzennej współobecności", ale owocem "duchowej miłości", wręcz darem samego Boga…

W tym kontekście istnieją dwa mylne przekonania. Pierwsze utożsamia szczęście z fizyczną bliskością drugiego. Samotne zamieszkiwanie budzi lęk przed pustką wewnątrz czterech ścian. Drugie przekonanie ogranicza wartość życia do ludzkiego działania i pracy. Wszelkie modlitwy traktowane są jako strata czasu, ewentualnie obowiązkowy rytuał. Istnieje też specyficzna „duchowa niewiara”. Polega na tym, że np. w modlitwie o uzdrowienie fizyczna obecność w danym miejscu traktowana jest jako absolutny warunek zadziałania Bożej łaski.

Trzeba mocno podkreślić,  że „wspólna fizyczna przestrzeń” jest tylko niekoniecznym środkiem. Istotą jest ufne zwrócenie się do Boga. Wyraziście pokazuje to pewien ewangeliczny opis uzdrowienia umierającego dziecka (por. J 4, 43-54). W większości przypadków  Jezus uzdrawiał będąc w tym samym miejscu, gdzie znajdował się chory. Niejednokrotnie duże znaczenie odgrywał fizyczny dotyk, poprzez który następował przepływ uzdrawiającej łaski. Nie dziwi więc prośba: „Panie, przyjdź, zanim umrze moje dziecko”. Konieczność przyjścia Jezusa do domu, gdzie przebywało chore dziecko, aby uzdrowić, wydawała się oczywistością. Jednak Mistrz dokonał czegoś pozornie sprzecznego. Otóż z jednej strony nie udał się do chorego. Zarazem zdecydowanie odpowiedział: „Idź, syn twój żyje”. Ojciec w pełni zaufał: „Uwierzył człowiek słowu, które Jezus powiedział do niego”. Po powrocie, zgodnie z obietnicą, zastał swe dziecko zdrowe.  

W ten sposób Jezus pokazał, że jest w stanie uzdrawiać także na odległość, bez konieczności bycia w miejscu, gdzie jest chory człowiek. Znaczy to, że przestrzenny dystans nie jest przeszkodą, aby  Bóg poprzez swoje słowo obdarzył niezbędną pomocą. Otwiera się totalnie nowa perspektywa uszczęśliwiania i wspierania ludzi. Nie musimy być razem w jednym miejscu, aby obdarzyć szczęściem lub udzielić potrzebnej pomocy.  

W tym kontekście wyraziście ujawnia się wielki potencjał modlitwy wstawienniczej i błogosławienia na odległość. Dla Boga odległość nie ma znaczenia. Wzorcem jest wspomniana sytuacja ewangeliczna, w której warto dostrzec „modlitewny trójkąt”: Jezus, osoba modląca się i osoba wspierana modlitwą. Wiara w Boga, a nie w siebie, polega na tym, że człowiek pokornie uznaje, że nie jest w stanie zbawić drugiego. Zbawicielem jest tylko Bóg, który nie jest ograniczony uwarunkowaniami materialnymi. Z tego wynika, że fizyczne bycie przy potrzebującym nie jest zawsze konieczne. Zarazem, gdy nie jest to możliwe, wiele dobra można i tak dokonać. Istotne znaczenie ma to, aby drugą osobę w modlitwie powierzać Bogu. Centralne znaczenie ma ufność, że w odpowiedzi na modlitwę Jezus udzieli tego, co jest najlepsze.

Warto dostrzec fenomenalną możliwość uszczęśliwiania i wspierania „na odległość”. W tę logikę wpisuje się powołanie pustelnicze. Pustelnik fizycznie odsuwa się od świata, aby w samotności jeszcze intensywniej powierzać w modlitwie różne ludzkie sprawy. Fizyczne odejście, które jest wolą Boga, wspomaga duchową bliskość. Miarą zaś takiej bliskości nie jest przecież odległość mierzona suwmiarką lub dalmierzem, ale to, na ile poprzez nasze serce do drugiego serca przepływa Boża łaska.

Modlitwa wstawiennicza na odległość  to duchowy środek o wielkiej mocy. Bardzo ważna jest wiara, że Bóg błogosławi osobie, za którą się modlimy; obdarza potrzebnymi darami. Możemy cieszyć się, że realnie pomagamy mocą Bożej łaski, choć nie mamy fizycznego kontaktu. Teraz jest jeszcze przesłona doczesności.   Ale po śmierci wszelkie udzielone dobro ujawni się w pełnym blasku. Jeśli szczerze obdarzamy modlitwą i błogosławieństwem, w Niebie doświadczymy radości na widok osoby, która otrzymanym szczęściem będzie wiecznie promieniować.  

16 marca 2015 (J 4, 43-54)