Rzeczywista bliskość


Człowiek pragnie bliskości drugiego człowieka. Jest to tęsknota, którą Stwórca wpisał w ludzką naturę. Wielu ludzi szuka zaspokojenia tego pragnienia jedynie w wymiarze fizycznym; poprzez bycie razem w tym samym miejscu. W IV wieku, w przypływie fascynacji, tłumy zaczęły ciągnąć na pustynię, aby podjąć życie w pobliżu umiłowanych pustelników. Z czasem wielu adeptów pustynnych zmagań odkrywało, że samo bycie nieopodal pustelni nie wystarczy. Na pustyni pozostawali dłużej tylko ci, którzy byli w stanie odkryć wspólną przestrzeń duchową.  

Na nieco podobnej zasadzie wspólne zamieszkanie jawi się zakochanym jako wcielenie marzenia o stałej współobecności. Bycie razem w jednym miejscu daje radość. Rozłąka wyzwala cierpienie. Gdy wspólna przestrzeń jest już codziennością, okazuje się, że sama fizyczność do szczęścia nie wystarczy. Jedynie na początku było to wystarczające źródło emocjonalnego doświadczenia bliskości.  

Warto zauważyć, że pewnego razu nawet Maryja wraz krewnymi zaakcentowali swą fizyczną obecność. Gdy Jezus usłyszał, że Maryja wraz z krewnymi stoją w pobliżu i pytają o Niego, zaistniałą sytuację wykorzystał, aby wyjaśnić, że wymiar fizyczny nie jest najważniejszy. Spoglądając na siedzących wokół siebie słuchaczy oznajmił: „Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Bożą, ten  Mi jest bratem, siostrą i matką” (por. Mk 3, 31-35).  

W ten sposób Jezus wskazał, że wspólnota duchowa ma pierwszoplanowe znaczenie. Wspólnotę tę tworzyli ludzie, którzy byli zgromadzeni wokół Jezusa, aby słuchać Jego słowa. Nikt ich nie zmuszał, sami przyszli, aby napełniać się życiodajnym słowem.  Oto cenna sugestia. Realna bliskość rodzi się wtedy, gdy jeden człowiek słucha drugiego. Trzeba podkreślić, że zgromadzeni ludzie widzieli przed sobą Jezusa jako Bożego człowieka, a nie jako spektakularne Boskie zjawisko. Zarazem Jezus wsłuchiwał się w bicie serc swych słuchaczy. Można powiedzieć, że bliskość pomiędzy ludźmi jest wprost proporcjonalna do poziomu wzajemnego dialogu. Jedność fizycznej przestrzeni może być wielką i niezbędną pomocą, ale nie jest czymś wystarczającym; zarazem nie zawsze jest konieczna. Istotne znaczenie ma obecność słowa pomiędzy jednym i drugim człowiekiem. Wzajemny przepływ słowa tworzy wzajemną bliskość.

Doprecyzujmy, że w głębszej relacji swoistą formą mówienia jest także milczenie. Jest to świadoma rezygnacja ze słowa na zasadzie ofiary. Zarazem druga osoba musi być tego świadoma, aby braku słowa nie potraktowała jako braku obecności, lecz przeciwnie jako znak „pełniejszej obecności”.  Ta prawda jest bardzo ważna w życiu pustelniczym. Pustelnicze milczenie nie jest stanem hermetycznej izolacji, ale specyficzną metodą uzyskiwania w Bogu głębszej duchowej bliskości z ludźmi. Oczywiście jest to uniwersalna metoda dla wszystkich. Nie będąc w tej samej fizycznej przestrzeni, możemy trwać w realnej bliskości. Stan taki może być bardziej rzeczywisty, aniżeli bliskość osób, które stale przebywają w tym samym miejscu. Od czego zależy skuteczność słowa?

Jezus wskazuje, że wchodzimy w relację bliskości z Nim tylko wtedy, gdy wypełniamy wolę Bożą. Bliskość  jest możliwa tylko w Bogu.  Mówiąc obrazowo, Jezus jest w centrum okręgu, na którym znajdują się ludzie. Im bardziej każdy człowiek zbliża się do centrum, tym bardziej zbliżamy się także do siebie. Im bardziej dwie osoby poprzez słowo i czyn wypełniają Wolę Bożą, tym bardziej są we wzajemnej bliskości. Jest to bliskość realna, choć na ziemi może być niewidoczna. Pełna „widoczność” ujawni się w Niebie. W Wieczności dwie osoby będą na tyle cieszyły się szczęściem bycia razem, na ile na ziemi wypełniły wolę Bożą.

Modlitwa jest uprzywilejowanym środkiem jednoczącej bliskości. Poprzez modlitwę otwieramy się na dar woli Bożej. Dzięki temu Bóg realnie tworzy niewidzialną więź. Ta więź powoduje, że „dwa ciała stają się jedną duszą”. Po Zmartwychwstaniu proporcjonalnie do jedności duchowej zaistnieje także jedność ciał uwielbionych w Ciele Chrystusa. Poprzez wiarę otwierajmy serca na te prawdy pełne Nadziei...

27 stycznia 2015 (Mk 3, 31-35)