Pełnia nawrócenia



Bóg pragnie udzielać nam swego nieskończonego Miłosierdzia. Tym bardziej skorzystamy z tego daru, im pełniej wejdziemy na drogę nawrócenia. Konieczność codziennego nawracania się  nie jest dla chrześcijanina „wymogiem karnym”, ale „rewelacyjną szansą” na lepsze życie.

Wielka szkoda, gdy odpowiedzią na słowa Ewangelii nie jest pragnienie własnego nawracania się, ale wymagania i zarzuty kierowane pod adresem Boga, Kościoła i innych ludzi. Przypomina to ewangeliczny epizod, w którym słuchacze oczekiwali od Jezusa spektakularnych znaków (por. Łk 11, 29-32). Mistrz odsłonił przewrotność takiego sposobu myślenia, wskazując, że pod zasłoną dymną oczekiwań tak naprawdę nie ma rzeczywistej chęci przemiany życia. Dlatego udzielił surowego napomnienia: „To plemię jest plemieniem przewrotnym. Żąda znaku, ale żaden znak  nie będzie mu dany, prócz znaku Jonasza”.  Stwierdzenie „znak Jonasza” jest nawiązaniem do epizodu z życia proroka o tym imieniu, którego Bóg posłał do Niniwy. Mieszkańcy Niniwy „dzięki nawoływaniu Jonasza się nawrócili”. Oto ponadczasowy komunikat: nie oczekujmy spektakularnych znaków, ale traktujmy słowo Boże jako wystarczający motyw do podejmowania drogi nawrócenia. Jako chrześcijanie mamy szczęście słuchać w Jezusie nie tylko Bożego człowieka, ale samego Boga.

Kto pod wpływem Jezusowego słowa podejmuje „fascynującą przygodę” codziennego nawracania się, ten daje jednoznaczne świadectwo o swych czystych intencjach. Wspaniale, gdy wnętrze wypełnione jest  szczerym postanowieniem poprawy życia. Trzeba jednak mocno podkreślić, że to  jeszcze nie wystarczy. Konieczne jest także przygotowanie planu prawidłowego zachowania się w sytuacjach, gdzie wystąpił grzech. Wielki błąd polega na tym, że często wszystko kończy się na skruszonym wyznaniu grzechów. Nieraz podejmowane są także solenne decyzje o poprawie. Niestety, przy poważniejszych słabościach, gdy nadejdzie pokusa, najprawdopodobniej znów nastąpi upadek. Stanie się tak nawet w przypadku heroicznej walki ze słabością. Dlaczego tak się dzieje?

Otóż problem polega m.in. na tym, że w danej sytuacji człowiek ma wytworzony tylko grzeszny mechanizm działania. W podświadomości nie ma zapisanego prawidłowego wzorca postępowania. W konsekwencji, w sytuacji kryzysowej człowiek działa wedle utartych, negatywnych schematów; innych po prostu „głębia organizmu” nie zna. Można to zobrazować przypadkiem strażaków, którzy pojechali gasić ogień, ale na skutek braku planu działania, nie uratowali domu. Potem wszyscy dogłębnie skruszeni poszli do spowiedzi ze szczerym postanowieniem, że następnym razem już na pewno uratują palący się dom. Niestety, nic więcej już nie zrobili. W rezultacie, gdy wybuchł kolejny pożar, znów nie dali rady go ugasić. Wprawdzie mieli dobre chęci, ale na skutek braku jasnego planu postępowania, nie byli w stanie prawidłowo przeprowadzić akcji gaszenia. Ta metafora obrazuje postawę wielu ludzi, którzy na szczerym żalu i postanowieniu poprawy kończą. W ten sposób można stać w martwym punkcie aż do śmierci.

Znakiem i wyrazem pełnego nawrócenia jest opracowanie swoistego „scenariusza”, który będzie stanowił plan reagowania, gdy nadarzy się kolejna sytuacja pokusy. Np. treść planu może zawierać komunikat: „Gdy bardzo zdenerwujesz się, wtedy nie krzycz na bliską osobę, ale od razu zamknij usta i wyjdź z domu. Wróć dopiero po ochłonięciu”.  Kto stosuje taką metodę, w bardzo szybkim czasie zrobi wiele postępu. Takie zachowanie można przyrównać do postawy strażaków, którzy po „zawaleniu” akcji, szczerze się wyspowiadali, a następnie opracowali porządne wytyczne na wypadek tragedii. Dzięki temu kolejny wyjazd do pożaru zakończył się sukcesem. Pięknym owocem „strażackiego nawrócenia” stało się uratowanie domu, ogarniętego przez groźne płomienie.  

Tak więc można powiedzieć, że pełnia postawy nawrócenia zawiera w sobie dwa fundamentalne filary: pokorne uznanie i wyznanie popełnionego grzechu oraz opracowanie na przyszłość konkretnego planu postępowania na wypadek kryzysowych sytuacji pokusy. Oto optymalna metoda, aby pełną piersią wchłaniać bezmiar Bożego Miłosierdzia.  

13 października 2014 (Łk 11, 29-32)