Brak i zaspokojenie



          Człowiek na różny sposób doświadcza głodu i pragnienia. Te pierwotne potrzeby są   najczęściej nieświadomie zaspokajane. Dokonuje się to z reguły na poziomie fizyczności. Warto jednak zdać sobie sprawę, że w rzeczywistości nie chodzi tylko o głód fizyczny, ale także psychiczny i duchowy.

Dobrze ilustrują to przypadki, gdy w miarę jedzenia, picia lub kupowania, „doświadczenie braku” wcale nie ustaje; wręcz przeciwnie, nawet narasta. Kolejne „posiłki” nie zmniejszają, ale jeszcze bardziej potęgują zapotrzebowanie. To bolesne odczucie bardzo dobrze obrazuje stan piekła. Piekło wszak polega na doświadczeniu pragnienia, które pomimo zaspokajania nie gaśnie, ale jeszcze bardziej narasta. Jednocześnie człowiek posiada fizyczne granice. W pewnym momencie dalsze zaspokajanie przestaje być możliwe, a głód jeszcze bardziej doskwiera. Ewentualnie chwilowo głód ustaje, aby potem uderzyć ze zdwojoną siłą. Wielka pokusa polega na tym, że człowiek pozostaje jedynie w przestrzeni materialnego zaspokajania. „Materialna przyjemność da ci pełnię zaspokojenia i szczęścia”. Oto mantra współczesnych proroków konsumpcyjnego modelu życia. Jezus jednak ostrzega: „Strzeżcie się fałszywych proroków (…). Poznacie ich po ich owocach” (Mt 7, 15n.).

Współcześnie istnieje ogrom wysublimowanych form materialnego zaspokajania. Niestety, im większe spożycie, tym bardziej intensywny głód. Niektóre osoby, nie mające finansowych ograniczeń, popadają w niewolę coraz to nowych zachcianek. Kolejne materialne produkty dają jednak tylko chwilowe wytchnienie. Bardzo szybko rodzi się chęć zakupu kolejnej rzeczy. Czysto materialne zaspokajanie zamiast nasycać powoduje jeszcze większy głód.

Ta niewystarczalność fizyczności zaprasza do odkrycia innego rodzaju pokarmu. A jaki to pokarm? Otóż na egzystencjalnym horyzoncie warto dostrzec słowo. Tak! Można jak najbardziej nasycać się słowem, zarówno poprzez czytanie, jak i pisanie. Ujawnia się bardzo ważna triada: głód, pokarm, słowo. Jak to funkcjonuje? Otóż najpierw pojawia się doświadczenie głodu i pragnienia. Gdy w jego zaspokojeniu zatrzymamy się jedynie na poziomie jedzenia i picia, wówczas zmniejsza się potrzeba słowa. Organizm jest już bowiem wypełniony. Czytanie, tym bardziej pisanie, staje się wtedy ciężarem, nawet ponad siły. Z kolei, gdy minimalizujemy posiłek, pozostający niedosyt domaga się jeszcze zaspokojenia. Wówczas  słowo pojawia się jako kojące „koło ratunkowe”. Występuje wręcz konieczność pisania i czytania. Spotkanie ze słowem, z ciążącego trudu przekształca się w upragnione doświadczenie, dające duchowe wytchnienie i psychiczne uwolnienie.

Tak więc słowo może być pokarmem nie tylko w przenośnym sensie, ale i jak najbardziej dosłownie. Cała trudność pojawia się w początkowym etapie doświadczenia głodu. Wówczas bowiem organizm dąży do pójścia jak najłatwiejszą drogą. Jedzenie nie stwarza tu trudności, w przeciwieństwie do słowa, które często początkowo rodzi pewien opór. Jednakże przezwyciężenie tego oporu daje później błogosławione owoce. Coraz większe zaspokajanie dobrym słowem nie niszczy, ale wręcz buduje człowieka. Oczywiście pełnią słowa jest Słowo Boże.  

Dostrzeżenie ścisłej relacji pomiędzy poczuciem braku, materią, słowem i zaspokojeniem jest bardzo ważne.  W pełni odsłania się prawda, że początkowy głód tylko w niewielkiej części odnosi się do sfery potrzeb biologicznych. O wiele bardziej chodzi tutaj o sferę psychiczną i duchową. W tym zaś obszarze sama materia nie wystarczy, a usilnie absolutyzowana jedynie wprowadzi jeszcze większy zamęt cielesno-duchowy. Powstaje bowiem nadmiar fizyczny dla ciała i zarazem wielki niedomiar duchowy dla duszy. Wejście na drogę karmienia się słowem powoduje zupełnie nowy stan. Organizm przestaje być fizycznie przeciążony, zaś psychika i duchowość otrzymują głębokie ukojenie. Co więcej, słowo jest w stanie zaspokajać nawet typowo biologiczne potrzeby. Gdy wraz z materialnym posiłkiem (monastyczna tradycja) jest czytane słowo, wówczas może zmniejszyć się nawet fizyczny głód. Pełnią dobrego słowa jest Słowo Wcielone, Jezus. Chryste, bądź pokarmem naszych dusz i ciał.   

25 czerwca 2014 (Mt 7, 15-20)