Przezwyciężyć przekleństwo


„W życiu nic ci się nie uda. Nic z ciebie nie będzie”.  Potoki słów tego rodzaju, niektórzy słyszeli od dzieciństwa. W ten sposób w najgłębszy rdzeń istnienia zostało wpisane przekonanie o byciu pod-człowiekiem; o byciu „gorszym”, który we wszystkim skazany jest na „bycie przegranym”. Takie słowa są w rzeczywistości uśmiercającym przekleństwem. Jak działa ta porażająca broń?

Przede wszystkim trzeba rozróżnić w człowieku poziom świadomości i podświadomości. Świadomość oznacza to, co stanowi przedmiot naszych myśli, rozumowań i refleksji. Podświadomość odnosi się do wszelkich treści, które w sobie nosimy, a z których nie zdajemy sobie sprawy.  Podświadomość  jest magazynem uzyskanych lub wkodowanych przekonań, które następnie wyznaczają treść naszego życia. Życie niejako dostosowuje się do tego, jakie myśli nosimy w sobie.  Ten ludzki świat jest z kolei poddany promieniowaniu Ducha Świętego, i niestety podlega także wpływom złego ducha. 

Gdy dziecko nieustannie słyszy złe słowa pod swoim adresem, wtedy jego umysł to wszystko przyjmuje. Następnie ta informacja jest przekazywana do podświadomości. We wnętrzu powstaje głębokie przekonanie: „jestem gorszy”, „na pewno nie powiedzie mi się”.  Potem życie takiego dorosłego człowieka zaczyna przebiegać wedle tego złego wyznacznika. Zły duch to wszystko jeszcze bardziej wzmacnia. Przewrotnie utwierdza w przekonaniu, że istnieje „rasa panów”, którzy wygrywają, i „rasa niewolników”, którzy są skazani na przegraną i mają pracować dla „lepszych zwycięzców”.  

Mechanizm jest okrutny. Gdy młody lub dorosły człowiek pragnie coś osiągnąć, wtedy włącza się automatycznie wdrukowany komunikat: „nie uda ci się”. Takie życie przypomina bycie w obozie koncentracyjnym. Zasieki z drutu kolczastego oznaczają granice zniewolonego życia.  Otrzymane złe słowa pełnią rolę bezwzględnego obozowego kapo-sadysty. Gdy człowiek coś dobrego chce podjąć (np. studia, praca, małżeństwo), czyli chce wkroczyć poza granice wyznaczone obozowym drutem, wtedy przybiega okrutny kapo-złe słowo i wali bezlitośnie po głowie, przypominając wdrukowane wcześniej myśli. W rezultacie umysł zalewa „krew” otrzymanych wcześniej potępień. Następnie życie dostosowuje się do tych złych myśli. Niestety, w ten sposób wiele wspaniałych małżeństw nie zaistniało lub rozpadło się, wielu ludzi nie rozwinęło swych wspaniałych talentów.  

Jeśli ktoś otrzymał „przeklęty kod”, to bardzo trudno samemu wydostać się z tego piekła. I tu pojawia się być może najbardziej dramatyczny moment. Jeśli zraniony człowiek spotka przestępcę to bardzo niebezpieczne. Ale najbardziej przerażającą tragedią jest, jeśli taki zraniony człowiek zostanie pognębiony przez faryzeusza (Por. Łk 18, 9-14). Faryzeusz, w obecnych realiach, to osoba, która uważa się za głęboko wierzącą w Jezusa Chrystusa. Ma wyostrzoną świadomość swej pobożności i dobroci, jednocześnie lekceważąc, a nawet pogardzając innymi. Faryzeusz daje do zrozumienia: „ty gorzej głosisz Jezusa”, „ty gorzej żyjesz”, „ty jesteś gorszy”. Powiedzmy jasno! Jeśli faryzeusz da zranionemu człowiekowi odczuć pogardliwe „jesteś gorszy”, to jest to większa krzywda niż przestępstwo kryminalisty. Dlaczego? Bo jest to uśmiercenie dobijające resztki Nadziei… „Potępiony” raczej nie oczekiwał pomocy od kryminalisty, ale od kogoś głoszącego Chrystusa. I oto ten „świadek” zamiast wesprzeć, rozdeptał podeptanego… Jezusa najbardziej katują tacy faryzeusze… 

Ale na szczęście może też wydarzyć się Boży cud Miłości. To sytuacja, gdy zraniony spotka celnika. Celnik to obecnie człowiek, który potrafi wyzwolić u zranionego promyk myśli: „nie jestem potępiony”, „dam radę”, „jestem piękna”, „jestem dobry”… Zdeptany kwiat Nadziei zaczyna się podnosić… Cud!  Celnik nie jest skoncentrowany na swej pobożności, ale na Bożym Miłosierdziu. Celnik to człowiek, który przez swe uniżenie pozwala, aby Jezus mógł przez niego „czynić swe dzieło Miłości”… Tylko Jezus jest w stanie wyzwolić z życiowego obozu koncentracyjnego… Jezus, Wcielone Słowo Dobroci…

29 marca 2014 (Łk 18, 9-14)