Niezwykła skuteczność i moc Różańca


„Czarne chmury na horyzoncie. Wszystkie znaki na ziemi i na niebie wskazują, że nadciąga burza!”.  Narastające wewnętrzne drżenie w obliczu grożącego niebezpieczeństwa. Gdy przeżywane napięcie zaczyna być coraz bardziej intensywne, człowiek spontanicznie zaczyna szukać dróg odnalezienia się w zaistniałej sytuacji. 

Najczęściej pojawiają się dwie reakcje, które wprawdzie spontanicznie są najłatwiejsze, ale niestety najmniej skuteczne i prowadzą nawet  do wielkiej porażki.  Pierwsze zachowanie znamionuje totalne czarnowidztwo. Przed oczami odsłania się przerażający krajobraz  przyszłości. Nadchodzą myśli: „jest źle” i będzie „jeszcze gorzej”. Dołujące proroctwa gonią jedno za drugim: małżeństwo się rozpadnie, egzamin zostanie oblany, reorganizacja w firmie zakończy się utratą dotychczasowej pracy. Właściwie najlepiej to usiąść i czekać, jak oczekiwany piorun w końcu trafi i „film” się skończy.  

Nieraz reakcja obronna przebiega wedle zupełnie odmiennego wzorca. Tym razem dominuje „wola mocy”, która tworzy iluzoryczne poczucie odwagi i panowania nad sytuacją. Człowiek zakłada maskę „twardziela” i zaczyna odgrywać tragikomedię pt. „Czego to ja nie mogę?!”; zarozumiale wmawia sobie i innym, że bez problemu rozprawi się z nadchodzącym zagrożeniem.  Firma wyjdzie z tarapatów, proces zostanie wygrany, ciężki egzamin okaże się jedynie lekkim spacerkiem. Fakty z życia pokazują, że bardzo często „takie chojraki” kończą, oględnie mówiąc, niezbyt ciekawie. A jak się coś uda, to jeszcze gorzej, gdyż pycha zaczyna taką duszę zżerać na całego. 

Jaką więc drogą iść? W perspektywie poważnych życiowych wyzwań i zagrożeń, bardzo interesujące rozwiązanie wyłania się w powiązaniu z dzisiejszym wspomnieniem Najświętszej Maryi Panny Różańcowej. Otóż wspomnienie to zostało ustanowione na pamiątkę wielkiego zwycięstwa sprzymierzonych wojsk chrześcijańskich nad muzułmańską armią Imperium osmańskiego, pod Lepanto w 1571 roku. Przed tą wielką bitwą nad chrześcijańską Europą zawisły czarne chmury śmiertelnego niebezpieczeństwa. Turecki sułtan niesiony falą sukcesów zamierzał podporządkować sobie politycznie Europę oraz narzucić kulturę i religię islamu, podobnie jak w Konstantynopolu, dawnej perle chrześcijańskiego Wschodu. Wówczas papież św. Pius V, inspirowany duchową wizją, podjął gorącą modlitwę różańcową, zapraszając do tej „różańcowej batalii” wszystkich chrześcijan. Pomimo znacznie mniejszych sił militarnych, chrześcijanie wygrali wielką bitwę na morzu. Europa ocalała. Powszechnie uznano, że zwycięstwo  stało się możliwe dzięki wstawiennictwu Maryi, za sprawą łask wyproszonych poprzez modlitwę różańcową. Warto zauważyć, że w całej dramatycznej sytuacji, nie popadnięto ani w paraliżujące czarnowidztwo, ani w ignorujący niebezpieczeństwo tryumfalizm. Zarazem nastąpiło rewelacyjne połączenie modlitwy różańcowej z konkretnym działaniem.

„Historia z Lepanto” stanowi konkretną propozycję, jak skutecznie odnajdywać się w sytuacjach wszelkich zagrożeń, zwłaszcza tych wielkiego kalibru. Po trzeźwym uznaniu skali niebezpieczeństwa, trzeba brać do ręki różaniec i z zaangażowanym sercem odmawiać „Zdrowaś Maryjo”, przeplatane „Ojcze nasz”. Takie ufne wołanie do Pana, za wstawiennictwem Maryi,  przynosi przede wszystkim owoc w postaci pokornej miłości w sercu oraz trzeźwości umysłu. Różaniec pomaga podjąć Jezusowe przykazanie: „Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego” (Łk 10, 27). Jeśli tylko szczerze odmawiamy poszczególne tajemnice modlitwy różańcowej,  mamy pełną gwarancję odniesienia duchowego zwycięstwa w mocy Zmartwychwstałego.

         Następnie na tej duchowej bazie podejmujemy zewnętrzne zmagania w logice „samarytańskiego miłosierdzia”, gdzie każdy człowiek postrzegany jest jako „bliźni”, bez poniżającej „kastowej segregacji”. Działania takie zakończą się zgodnie z Wolą Bożą. Z reguły będzie to także doczesne zwycięstwo jak pod Lepanto: zdany egzamin, pomyślne rozwiązanie rodzinnej trudności, anulowanie decyzji o agresywnej napaści. Gdy będzie zewnętrzna porażka, to wpisze się ona w jeszcze większe zwycięstwo, które nastąpi później; oczywiście przy wiernej kontynuacji modlitwy różańcowej. Święta moc Różańca…  

7 października 2013 (Łk 10, 25-37)